ostry32 - 20-06-2008 21:12:49

część pierwsza, proszę o komentarze, bo nie wiem, czy pisać dalej...


Z podwórza wytaczał się ciężki odór zepsutej krwi. Ludzie uzbrojeni w maski, które tępiły nieco smród uwijali się przy niej jak mrówki. Gęsta, brunatno czerwona maź wypływała spod stołów rzeźnickich. Ludzie mieli nakaz produkować jak najwięcej krwi, przez ostanie upały pojawił się jednak problem z jej magazynowaniem.
-    Trzeba będzie przenieść się do trzeciej strefy i przejąć jakiś bank krwi. Nie da rady tak dłużej – pomyślał Atomos mijając motłoch.
Był zdenerwowany. Szedł szybko, jego wzmacniana peleryna z wyrytą kryształową czaszką podwiewała z każdym krokiem. Wszedł do karczmy. Tu z kolei śmierdziało przypalonym mięsem. Pod ścianą leżało kilka ludzkich, wyssanych do cna trucheł. Przy stole siedzieli stali bywalcy. Kacik1, CalaDai i hellgihad. Sadząc po ich pozycjach, byli w takim stanie, że w razie oblężenia na snajperów by się nie nadawali. Co najwyżej na bunkry. CalaDai spojrzał mętnym wzrokiem w kierunku Atomosa. Podniesienie głowy wyraźnie sprawiało mu trudność.
-    O, szefo przyszedł – stwierdził, po czym padł twarzą w miskę rozbryzgując resztki po stole i ścianie.
Kacik1 był bardziej trzeźwy, lub jak kto woli – mniej zalany. Podniósł głowę zręczniej niż jego kompan. Szybciej też złapał ostrość patrząc na Atomosa nieco pod kątem.
-    Wiesz, odkryliśmy nowy sposób – powiedział i czknął. – Najpierw upijasz człowieka do nieprzytomności i dopiero potem wysysasz go całego. Całkiem nowe doznania. Fajne – zdołał dodać i też padł na stół, tuż obok CalaDai.
-    Gdzie ostry32? Miał mnie zastąpić – w głosie Atomosa dało się słyszeć złość. Tym bardziej, że zabrakło reakcji ze strony biesiadników. – Gdzie ostry pytam! – Tym razem niemal krzyknął.
Hellgihad leniwie podniósł głowę. Okazało się, że to on był najmniej pijany. Pociągnął ze sporego puchara potężny łyk krwi zmieszanej z tequilą. Czerwona strużka pociekła mu po brodzie.
-    Ckm wyciągnął go na smoka – powiedział od niechcenia. Ostentacyjnie opuścił głowę oznajmiając w ten sposób, że rozmowa się zakończyła. On i jego kompani oficjalnie zbierali siły przed oblężeniem.
- Ten typ się nie zmieni, nie usiedzi w jednym miejscu. Dobrze, że ma tylko jedną odznakę, nie polezie zbyt daleko – stwierdził Atomos, jednak po chwili zauważył, że mówi już tylko do siebie. Biesiadników nie było już wśród przytomnych…

www.akkatsuki.pun.pl www.psychologia-psychiatria.pun.pl www.hustla.pun.pl www.ko.pun.pl www.bakugan-polska.pun.pl